Gabinet autorki

           Korytarz jest długi i kręty, oświetlają go tylko niewielkie lampki. Niepewnym krokiem podążasz za moją asystentką, wciąż prawie że depcząc jej po piętach. Nie chcesz się zgubić w tym wielkim labiryncie, spragniony informacji i odpowiedzi na twoje pytania. Na końcu korytarza pojawia się w końcu nikłe światło, od razu kojarzy ci się ze "światełkiem do nieba".
           Stres przejmuje nad tobą kontrolę, wciąż próbujesz ustalić w swojej głowie przebieg naszej rozmowy. W dłoniach niepewnie ściskasz swój mały i przenośny notesik, który ma pomóc ci z zapamiętaniem ważniejszych informacji. Poprawiasz ubranie, chcąc wypaść jak najlepiej.
           Towarzyszy ci stukot damskich obcasów należących do wysokiej blondynki idącej przed tobą. Przemierzasz kolejne metry, wciąż patrząc się na owe światełko, które po jakimś czasie formuje się w jasny prostokąt. Drzwi do gabinetu są otwarte, nie możesz jednak nic dostrzec, dopóki nie dochodzisz na miejsce. Asystentka zatrzymuje się tuż przed wejściem i odsuwa się na bok. Daje ci znać, że jesteście na miejscu i dalej musisz pójść sam. Ze zmartwieniem kiwasz głową i dajesz kilka małych kroków, stając w progu.
           - Zapraszam – słyszysz mój donośny głos.
         Pokój jest mały, ale urządzony przytulnie. Po lewej stronie widać kominek, w którym płomienie tańczą z iskierkami; po prawej stronie stoi wysoki, ciemny regał, zapełniony po brzegi różnym aktami i książkami. Rozglądasz się dookoła, aż w końcu wzrok lokujesz na przeciwko drzwi, na pokaźnym biurku. Wszystko, co na nim leży, jest starannie uporządkowane i daje znać o swoim profesjonalizmie. Patrzę na ciebie, siedząc na kręconym krześle za biurkiem. Daję ci znak, że możesz usiąść. Robisz to po chwili wahania, przeraża cię bowiem jednak mój natarczywy wzrok. Zajmujesz miejsce na jednym z dwóch krzeseł przy biurku, wlepiając we mnie swoje spojrzenie.
           Nie tego się spodziewałeś. Zamiast dorosłej i dojrzałej kobiety, widzisz przed sobą zwyczajną nastolatkę. Odbiera ci to mowę na kilka dobrych sekund.
           - Czego tu szukasz? – pytam się ciebie, ale ty wciąż nie odpowiadasz. Na mojej twarzy formuje się zmarszczka, która daje ci znać o tym, że nie lubię nie spodziewanych wizyt. Ale ty, zamiast pytać, jak to było w twoich planach, po prostu wciąż mi się przyglądasz. Widzisz drobną twarz, którą z różnych stron otaczają włosy w rudawym kolorze. Niebieskie oczy bystro ci się przypatrują, próbując odgadnąć twoje zamiary. Po chwili odrętwienie mija, a zastępuje je dziwne uczucie, gdyż jestem o wiele młodsza, niż się tego można spodziewać.
           - Ja... – zaczynasz, próbując odpowiednie dobrać słowa. – Przyszedłem się czegoś o tobie dowiedzieć.
           Widzisz lekką ulgę na mojej twarzy, gdy taktownie odchylam się na krześle do tyłu.
           - W takim razie, wal. – Jesteś zdziwiony moją bezpośredniością. Nie dajesz jednak tego po sobie poznać. Przełykasz ślinę, a następnie zadajesz pierwsze pytanie:
           - Kim jesteś? – pytasz mnie. Nie wyglądam na zaskoczoną, jakbym zupełnie spodziewała się tego pytania.
           - Zwykłą nastolatką – odpowiadam krótko.
           - Jak się nazywasz? – próbujesz podejść z innej strony. Koniecznie chcesz się tego dowiedzieć, nie wiadomo zresztą po co.
           - Paulina – słyszysz. Liczyłeś na więcej, jesteś zawiedziony krótkimi odpowiedziami.
           - A nazwisko? – pytasz dociekliwie, spragniony informacji. Tym razem podejmuję się ciut dłużej informacji. Nie jest to jednak tym, czego się spodziewasz:
           - Moje nazwisko nie będzie ci potrzebne, dopóki tego nie uznam. Na razie musisz zadowolić się moim imieniem.
           Kiwasz niemrawo głową, po czym przeczesujesz ręką włosy. Jesteś sfrustrowany, inaczej wyobrażałeś sobie mnie, a tym bardziej naszą rozmowę.
           - Czemu pisanie? – Wciąż masz cichą nadzieję, że udzielę ci więcej informacji.
           - Bo to jest coś, co sprawia mi przyjemność – odpowiadam. Myślisz, że to koniec mojej wypowiedzi, ja jednak podejmuję się jej dalej: Zaczęło się od tego, że pierw chciałam naśladować mojego brata. Wciąż albo czytał, albo pisał coś w swoim zeszycie. A ja już jako dziecko uwielbiałam mieć coś, co ma ktoś inny. Naśladowałam go na tyle długo, że w końcu stało się to moją codziennością i przywykłam do tego; polubiłam. Co prawda talentu po nim dostać nie mogę, ale jestem zadowolona z tego, co udało mi się osiągnąć do tej pory.
           Jesteś usatysfakcjonowany moją dłuższą odpowiedzią odpowiedzią. Napędza się to do zadania kolejnego pytania.
           - Jaka jesteś?
           - Masz na myśli... charakter? – Kiwasz głową na moje słowa. Cmokam ustami, zastanawiając się nad odpowiedzią. Jestem strasznie zmienna. Coś podoba mi się jednego dnia, a już następnego unikam tego jak ognia. Staram się być zabawna, ale nigdy nie miałam talentu do opowiadania żartów. Na ogół jestem uprzedzona do nowych znajomości, ale jeśli już zacznie się ze mną normalnie rozmawiać, to później powinno pójść jak z płatka. Resztę pozostawiam do oceny ludziom z mojego otoczenia.
           - Rozumiem... – mówisz. Zerkasz na swój notes, z którego wyczytujesz następne pytanie: – Masz jakieś inne zainteresowania?
           - Hmm – mruczę, a następnie mrużę oczy. – Niekoniecznie. Czasem lubię coś rysować, efekt końcowy nigdy nie jest jednak przeze mnie pożądanym. Stawiam głównie na relaks i odpoczynek w wolny czas... lub po prostu na pisanie i czytanie. Moje życie jest wyjątkowo nudne.
           - Ile masz lat? – pytasz, zanim zdążysz się powstrzymać. To pytanie nurtuje cię od samego początku.
           - Piętnaście – odpowiadam. – Pamiętaj jednak, że wiek to tylko liczby. Dojrzałość jest wyborem.
           - Tak, właśnie...
           - Długo nam to jeszcze zajmie? – pytam, a moje błękitne oczy błyskają do ciebie w świetle ognia z kominka. – Mimo mojego wolnego czasu, wolałabym go poświęcić na coś innego. Rozdziały do książek same się nie napiszą. Rozumiesz, prawda?
           - Oczywiście, jeszcze tylko jedno...
           - Żadnych więcej pytań – przerywam. – To, co powinieneś wiedzieć, już zostało powiedziane. Reszty możesz dowiedzieć się na własną rękę.
           Jesteś zawiedziony moimi słowami, gdy nagle posyłam ci szeroki uśmiech i podaję ci kawałek kolorowej tektury. Zauważasz, że to wizytówka.
           - Możesz już wyjść. Gdyby jednak nurtowały cię niezwykle ważne pytania lub po prostu chciałbyś porozmawiać, skorzystaj z wizytówki.
           Kiwasz głową, a następnie wychodzisz z pomieszczenia. Dopiero teraz przyglądasz się napisom na tekturce:
Paulina 
Pseudonim: Klakier
e-mail: paulina.kach@gmail.com
Twitter/KIK/ask.fm: PaullaKz
Instagram: paullakz0380
W razie potrzeby – wiesz gdzie mnie znaleźć :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś/aś - skomentuj! To wielka motywacja dla autora! :)